Sobowtóry i liczne fałszywe nazwiska, czyli wszystkie (?) paszporty Prigożyna
Sobowtóry i liczne fałszywe nazwiska, czyli wszystkie (?) paszporty Prigożyna
Grupa Wagnera
Litwa
paszport
Prigożyn
Rosja
sobowtór
SOGAZ
Jewgienij Prigożyn swoim zbyt szybko zakończonym buntem zapewne popsuł sobotę niejednej osobie obserwującej wojnę za naszą wschodnią granicą. Przyjrzyjmy się ciekawemu skutkowi ubocznemu nagłego marszu wagnerowców na Moskwę.
Jewgienij Wiktorowicz Prigożyn (ros. Евгений Викторович Пригожин), nie bez powodu nazywany jest „kucharzem Putina”, jego długoletnia zażyłość z prezydentem Rosji zaczęła się bowiem od osobistego usługiwania mu przy stole w petersburskiej restauracji. Mogliście o Prigożynie słyszeć jeszcze przed wojną – w 2021 r. – kiedy to FBI wydało list gończy, oskarżając go o ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie. Związany z Kremlem biznesmen posłużył się w tym celu swoją fabryką trolli, legalnie funkcjonującą w Rosji jako Agencja Badań Internetowych (ros. Агентство интернет-исследований). Teraz natomiast wszyscy o nim mówią w związku z sobotnim buntem Grupy Wagnera, prywatnej armii najemników – osławionych „zielonych ludzików”, które pomogły w przejęciu Krymu i walczyły w Donbasie, zanim Rosja wszczęła regularną wojnę z Ukrainą. Prigożyn długo zaprzeczał powiązaniom z wagnerowcami, procesował się nawet z mediami, które to sugerowały, aż w końcu jesienią zeszłego roku przyznał się do utworzenia grupy i zaczął wypowiadać się w jej imieniu.
Nikogo nie powinno więc dziwić, że w obliczu buntu organy ścigania odwiedziły pięciogwiazdkowy hotel Trezzini Palace (ros. Дворец Трезини) na nabrzeżu Uniwersyteckim w Sankt Petersburgu, w którym mieści się podobno biuro Prigożyna – to, co tam znalazły, możecie zobaczyć na zdjęciach.
Efekty przeszukania biura Prigożyna. Źródło: meduza.io
Zdjęcia, opublikowane pierwotnie na telegramowym kanale petersburskiej gazety internetowej Fontanka (ros. Фонтанка), zostały już usunięte, ale zapobiegliwi użytkownicy komunikatora zdążyli je skopiować, np. tutaj. Zarekwirowano nieokreśloną ilość dolarów w gotówce, pięć kilogramowych sztabek złota, sześć pistoletów z amunicją, pięć kilogramowych paczek z niezidentyfikowanym białym proszkiem i – co najciekawsze – kilka paszportów ze zdjęciami mężczyzny podobnego do Prigożyna bądź samego Prigożyna, wystawionych na różne dane. Według redaktorów Fontanki mogły to być dokumenty dla sobowtórów niefortunnego biznesmena.
Jakby tego było mało, w zaułku Uniwersyteckim niedaleko hotelu funkcjonariusze zauważyli podejrzany samochód dostawczy marki Gazela (ros. Газель). Pamiętając o niedawnym zamachu bombowym w tej dzielnicy, postanowili go skontrolować i znaleźli wewnątrz tekturowe pudełka wypełnione plikami rosyjskich banknotów. Ich przeliczenie dało zawrotną sumę 4 mld rubli, czyli prawie 195 mln złotych, tak przynajmniej podają media. Prigożyn potwierdził na Telegramie kwotę, ale dodał, że pieniądze znajdowały się nie w jednym, tylko w trzech autach. Były przeznaczone na pensje dla wagnerowców i pokrycie kosztów transportu „ładunku 200” (ros. груз 200), czyli ciał zabitych bojowników. Faktu znalezienia w jego biurze fałszywych paszportów nie skomentował.
Sobowtór, który latał na Litwę
Zacznijmy od czegoś prostego. Oto wciąż aktualny paszport wydany na nazwisko Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna. Data urodzin się zgadza, zdjęcie już niekoniecznie, choć widać pewne podobieństwo. Jak na Twitterze zauważa Mark Krutow z Radia Swoboda (rosyjskiego oddziału Radia Wolna Europa, blokowanego w Rosji niemal od początku wojny), jest to prawdopodobnie dokument, którym posługiwał się sobowtór biznesmena, wynajęty przez niego w 2020 r. – po tym, jak przywódca Grupy Wagnera trafił na listę sankcyjną. Prigożyn chciał pokazać, że obowiązujący go zakaz wjazdu do UE nie działa. W tym celu wysłał do Wilna swój prywatny odrzutowiec Hawker 800. Gdy jego załoga negocjowała z lotniskiem możliwość przeprowadzenia konserwacji, komercyjnym lotem pasażerskim na Litwę przybył sobowtór. Wpuszczono go, ponieważ miał inny numer paszportu niż obłożony sankcjami „kucharz Putina”. Mężczyzna podjechał do centrum, sfotografował się przed siedzibą jednego z ministerstw i tego samego dnia wrócił do Rosji. Nazajutrz wileńskie lotnisko opuścił należący do Prigożyna samolot, a rosyjskie media poinformowały o rzekomym spotkaniu biznesmena z wiceministrem transportu.
Paszport na dane Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna
Jak czytamy w raporcie rocznym litewskiego Departamentu Bezpieczeństwa Państwa, podobna sytuacja zdarzyła się dwukrotnie, a jej celem było „podważenie wiarygodności międzynarodowych zobowiązań Litwy i zbadanie luk w kontroli granicznej Schengen”. Istnieją zresztą przesłanki, że tak samo strollowane zostały służby niemieckie – według medialnych doniesień sobowtór mógł odwiedzić Monachium. Dziennikarze serwisu Otwarte Media (ros. Открытые медиа) ustalili, że udający Prigożyna mężczyzna figurował wcześniej w rejestrach jako Leonid Nikołajewicz Krasawin (ros. Леонид Николаевич Красавин). W wieku 58 lat zmienił jednak imię, nazwisko i otczestwo, czyli stosowane urzędowo w Rosji imię odojcowskie, na takie same jak u szefa wagnerowców. Datę urodzin i miejsce pochodzenia miał identyczne. Okazało się też, jak na ironię, że w latach 90. był sądzony właśnie za podróbkę dokumentów.
Krasawin vs Prigożyn. Źródło: openmedia.io
Według dziennikarzy to nie jedyny przypadek, gdy ktoś został pełnym imiennikiem rosyjskiego oligarchy. Fontanka już w 2019 r. namierzyła trzech mężczyzn, którzy zdecydowali się na zmianę swoich danych, ich powiązania z Prigożynem nie są jednak tak oczywiste jak w sytuacji z Krasawinem.
Parę fałszywych tożsamości
Jeden z paszportów wystawionych na nazwisko Władimira Wasiljewicza Bobrowa (ros. Владимир Васильевич Бобров) stracił ważność miesiąc temu, drugi też wkrótce się zdezaktualizuje. Widniejące w nich to samo zdjęcie bez wątpienia należy do Prigożyna, ale użyte dane wskazują na innego, naprawdę istniejącego człowieka. Jest on od biznesmena starszy o pięć lat i mieszka w Ostaszkowie, niewielkim mieście w obwodzie twerskim, w zachodniej części Rosji. Ukończył studia na Kalinińskim Instytucie Politechnicznym i w latach 2011-2017 kilkakrotnie startował w lokalnych wyborach z listy Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), założonej przez populistę Władimira Żyrinowskiego.
Paszporty na dane Władimira Wasiljewicza Bobrowa
Danych niby niewiele, ale wystarczająco, by znaleźć jego profil w serwisie VK, rosyjskim odpowiedniku Facebooka. Zamieszczone na nim zdjęcie z 2013 r. jest kiepskiej jakości, mimo to nie wydaje się, by Bobrow mógł uchodzić za sobowtóra Prigożyna, stawiamy więc hipotezę, że jego tożsamość została wykorzystana bez pytania o zgodę.
Prawdziwy Władimir Bobrow. Źródło: vk.com
Podobnie mogło być z nieważnym już paszportem wydanym na nazwisko Olega Jurjewicza Siemionowa (ros. Олег Юрьевич Семёнов). Ani nam, ani innym dziennikarzom nie udało się dotąd ustalić, czy w tym przypadku również Prigożyn podszył się pod realnie istniejącą osobę. Jeśli tak, to należy jej szukać – podobnie jak Bobrowa – w Ostaszkowie. Zaktualizujemy artykuł, jeśli dowiemy się czegoś nowego.
Paszport na dane Olega Jurjewicza Siemionowa
Tajemniczy pacjent
Najciekawsza historia wiąże się z paszportem wystawionym na dane Dmitrija Isaakowicza Gejlera (ros. Дмитрий Исаакович Гейлер). W listopadzie 2021 r. dziennikarze Radia Swoboda przedstawili wyniki śledztwa w sprawie kliniki SOGAZ Medycyna (ros. СОГАЗ Медицина) przy ul. Małej Koniuszennej w Sankt Petersburgu, przemianowanej rok temu na Moje Centrum Medyczne (ros. Мой медицинский центр) w celu uniknięcia sankcji nałożonych na spółkę ubezpieczeniową SOGAZ. Po drodze doszło jeszcze do oficjalnej zmiany właściciela – stała się nim Nomeko, firma partnerska SOGAZ-u, która od początku mocno w klinikę inwestowała. Jej akcjonariuszką jest Maria Woroncowa, uznawana za starszą córkę Władimira Putina – i tu dochodzimy do sedna. W omawianym szpitalu leczą się bowiem najbliżsi przyjaciele prezydenta, przedstawiciele rosyjskiej elity rządzącej, szefowie Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a także (o czym Reuters donosił już w 2020 r.) ranni wagnerowcy.
Paszport na dane Dmitrija Isaakowicza Gejlera
Radio Swoboda potwierdziło tożsamość szeregu wysoko postawionych osób. Problem miało tylko z Dmitrijem Gejlerem, któremu przydzielono elektroniczną kartę pacjenta o numerze 199 (a więc jednym z najwcześniejszych) i dodano adnotację „super VIP”. Przeszukując dostępne bazy danych, dziennikarze natknęli się na zaledwie jednego mężczyznę, którego dane pasowały do wpisanych w systemie. Okazał się niezbyt zamożnym petersburczykiem, szukającym pracy jako osobisty kierowca z pensją 40 tys. rubli. W serwisie Karierowicz (ros. Карьерист) zachowało się jego ogłoszenie z 2017 r. wraz ze zdjęciem, na którym pozuje przy samochodzie marki Chevrolet Aveo. Trudno uwierzyć, że taką osobę byłoby stać na leczenie w prywatnym centrum medycznym.
Fragment zdjęcia prawdziwego Gejlera. Źródło: careerist.ru
Sprawa się wyjaśniła po przeszukaniu w biurze Prigożyna. Jeden ze znalezionych, nieaktualnych już paszportów zawierał bowiem dane tajemniczego pacjenta kliniki, z wyglądu trochę zresztą podobnego do oligarchy. Można więc przypuszczać, że lider Grupy Wagnera nie tylko wysyłał tam rannych najemników i przyjeżdżał do nich z wizytą, ale i sam korzystał z dobrodziejstw medycyny, tyle że pod cudzym nazwiskiem.
Dla porządku dodajmy, że rosyjskie organy ścigania w żaden sposób nie skomentowały faktu znalezienia podrobionych dokumentów. W sobotę wieczorem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że sprawa karna przeciwko Prigożynowi zostanie zamknięta. W poniedziałek rano media podały, że postępowanie nadal trwa. Sytuacja jest rozwojowa i nie można wykluczyć, że kwestia fałszywych paszportów jeszcze wypłynie.
Komentarze
Prześlij komentarz