Marc Dutroux: Potwór z Charleroi
Marc Dutroux: Potwór z Charleroi
W 2004 r. sąd skazał Marca Dutroux na dożywocie
Marc Dutroux dokonał morderstw, które wstrząsnęły Belgią. Oskarżono go
o sześć porwań i cztery zabójstwa. Gwałcił i torturował małe
dziewczynki. Najbliższym wspólnikiem zbrodni była jego żona.
Przed śmiercią przeżywały piekło. Powoli umierały z głodu
i pragnienia w małych, ciemnych celach. Osamotnione. Dutroux wmawiał im,
że rodzice je opuścili, nie chcą zapłacić okupu porywaczom i to on jest
ich wybawcą. Dziewczynki pisały listy, w których błagały o pomoc,
obiecując poprawę, licząc, że rodzice zaczną je kochać i uratują
z opresji. Czy Marc przenosił na swoje ofiary odrzucenie, którego
doświadczył w dzieciństwie?
Niekochany psychopata
Marc Dutroux urodził się 6 listopada 1956 r. w Ixelles jako najstarszy z pięciorga dzieci małżeństwa nauczycieli. Twierdzi, że był niekochany. Matka nie paliła się do ślubu z ojcem. Zaszła w ciążę na pierwszej randce i obecność Marca nieustannie przypominała jej o życiowej porażce. Być może dlatego przy każdej okazji chętnie pozbywała się go z domu. Już jako pięciolatek odbywał codziennie półgodzinną podróż pociągiem do szkoły, którą wybrali mu rodzice. Mógł uczyć się obok domu, gdzie pracowali, ale uznali, że to zła szkoła. Brak codziennego nadzoru nad tak małym dzieckiem nie był normalny nawet w tamtych czasach. Rodzice twierdzą, że w tych podróżach towarzyszył Marcowi, a później i jego bratu Paulowi, znajomy rodziców. Miał mieć na chłopców oku. Jednak ani oni nie pamiętają tego mężczyzny, ani dziennikarze śledczy nigdy nie trafili na ślad tajemniczego opiekuna.
W trakcie śledztwa psychologowie określili Marca Dutroux jako
psychopatę i ofiarę brutalnego wychowania. Są dwa wydarzenia, które
dowodzą, że potencjalna empatia mogła się w nim jednak rozwinąć. Podobno
jako dziecko uratował tonącego chłopca, a później opiekował się
koleżanką hiszpańskiego pochodzenia, która z powodu bariery językowej
nie mogła odnaleźć się w środowisku szkolnym. Dorastanie w ciągłym
odrzuceniu, osamotnienie, doświadczanie przemocy fizycznej i psychicznej
nie dały szansy na stłumienie psychopatycznych skłonności. Siostra
Marca wspomina go jako nerwowego i zamkniętego w sobie chłopaka.
Opowiada o jego dziwnych nawykach: „Nie pozwalał sobie przeszkadzać, ale
nigdy nie zamykał drzwi do pokoju. Potrafił długo leżeć, wpatrując się
w sufit i drżąc na całym ciele”. Nikt nie wiedział, co się z nim działo.
Skazany po raz pierwszy
20 czerwca 1979 r. prawie 23-letni Marc Dutroux, bezrobotny elektryk, został skazany po raz pierwszy na karę więzienia za kradzież. Był to jedynie miesiąc odsiadki. Niewielki koszt w porównaniu z zyskami. Kradzieże samochodów, napady i handel narkotykami dały mu przedsmak łatwego zarobku. Z tej drogi nigdy już nie zszedł. Stawał się jedynie coraz sprytniejszy. Obracał kradzionymi samochodami. Trafiały głównie do Czech i Polski. Drugim źródłem dochodu Marca były narkotyki. Ostatecznie w chwili aresztowania w 1996 r. był posiadaczem siedmiu domów, z których większość stała pusta. Pod koniec 1981 r. Dutroux poznał Michelle Martin, przyszłą drugą żonę. To ona została później skazana za współudział w torturach i zabójstwach porwanych dzieci. W 1983 r. Marc rozwiódł się z pierwszą żoną i oficjalnie związał z Michelle. Rok później urodziło im się pierwsze dziecko.
Belgijski wymiar sprawiedliwości nadal nie przejmował się wagą win
Dutroux. Z prawie 14-letniego wyroku Marc odsiedział jedynie trzy lata. 8
kwietnia 1992 r. został zwolniony za dobre sprawowanie. W 1993 r. ze
związku z Michelle urodziło mu się drugie dziecko, a dwa lata później
trzecie.
Niemrawa policja
Po ostatecznym aresztowaniu Dutroux kalendarz wydarzeń zaczął się zapełniać. Dawne ofiary zgłaszały się na policję. Niektóre z nich próbowały wcześniej składać zeznania. Z jakiegoś powodu funkcjonariusze ignorowali niepokojące doniesienia o wyczynach gwałciciela.
Przez charakter „pracy” Dutroux bywał na wschodzie Europy. Budował
przez to kontakty w krajach dawnego bloku socjalistycznego. W sierpniu
1994 r. odurzył narkotykami i zgwałcił młodą Słowaczkę Evę Makovą.
Dziewczyna po odzyskaniu przytomności niczego nie pamiętała. Po tym
wydarzeniu pozostał jednak film wideo nakręcony przez gwałciciela.
W zbiorach znajduje się też zapis podobnego zdarzenia z udziałem innej
młodej Słowaczki datowany na 4 czerwca 1995 r.
Jednak policja popełniła szereg karygodnych zaniedbań. Otrzymała list
od matki Dutroux, w którym kobieta pisała, że syn może ponownie porywać
i gwałcić dziewczynki, a także podała adres, pod którym prawdopodobnie
ukrywa ofiary. Dodatkowo zeznania złożył mężczyzna, który pomagał
przebudować piwnicę w domu Dutroux. Policja nie reagowała na te
informacje. Tym bardziej jest to niezrozumiałe, że miała przecież do
czynienia z człowiekiem skazanym już za podobne czyny.
Jedynym działaniem, jakie podjęto, było założenie monitoringu wokół
domu Dutroux. Kamery były włączane jedynie między godziną 8 a 18,
ponieważ – jak później tłumaczono – nie miał kto ich obsługiwać. Dlatego
nie ma żadnych nagrań z nocy 22 na 23 sierpnia 1995 r., kiedy to
pedofil przywozi dwie nowe odurzone narkotykami ofiary – 17-letnią An
Marchal i 19-letnią Eefje Lambrechts. Dziewczęta wybrały się ze
znajomymi nad morze. Tragicznego wieczoru udały się na pokaz hipnozy
i tam sfilmował je tajemniczy mężczyzna. Rodzice szybko zostali
zaalarmowani, że An i Eefje nie wróciły na noc do znajomych. Policja
postanowiła poczekać, aż wrócą. Kamery skierowane na dom pedofila nie
zarejestrowały również, gdy kilka tygodni później wynosił je
nieprzytomne, by zakopać żywcem na terenie jednej ze swoich posesji.
Jeśli Dutroux kogokolwiek uznawał za przyjaciela, to był nim Francuz
Bernard Weinstein. Razem prowadzili złodziejskie interesy związane
z kradzieżą samochodów. 4 listopada 1995 r. w jednym z domów Marca
uwięzili dwóch młodych chłopaków, przypuszczając, że przywłaszczyli
sobie ich kradzioną furgonetkę. Policja w tym przypadku wykazała się
refleksem i skutecznością. Chłopcy zostali uwolnieni, ale Dutroux
pozostał na wolności.
Między przyjaciółmi wybuchła kłótnia. Weinstein nie zgadzał się na
zabicie Julie i Melissy. Podjął pieniądze z banku i zamierzał uciec za
granicę. Marc postanowił mu w tym przeszkodzić i przejąć gotówkę. 13
listopada uwięził przyjaciela w jednym z lochów, torturował, a po
tygodniu zakopał żywcem.
6 grudnia 1995 r. Dutroux został aresztowany pod zarzutem handlu
kradzionymi samochodami. W czasie 106 dni nieobecności Marca policja
dwukrotnie przeszukiwała dom w Marcinelle. Ślusarz, który jej
towarzyszył, zgłaszał, że słyszy głosy dzieci. Funkcjonariusz jednak
zbył go, twierdząc, że prawdopodobnie to odgłosy z ulicy. Gdy mężczyzna
upierał się, że dźwięki dochodzą z wnętrza domu, policjant nerwowo uciął
rozmowę. Po latach twierdzi, że nie może sobie wybaczyć tamtego
zaniedbania. Trudno jednak uwierzyć, że brak kompetencji sięga aż tak
daleko. Przecież zaginięcia dzieci były już bardzo głośne, a Dutroux
znajdował się na szczycie listy podejrzanych i miał już za sobą wyrok za
porwania i gwałty. Drugie przeszukanie w domu pedofila też nie
przyniosło rezultatów. Później tłumaczono, że wejście do lochu było
dobrze ukryte i nie pomyślano o zabraniu psów tropiących. W domu
znaleziono wiele kaset wideo, ale ich nie obejrzano, ponieważ na
komisariacie nie było magnetowidu. Zbagatelizowano nawet zeznania
informatora, według którego zboczeniec oferował od 3 do 5 tys. dolarów
za porwanie młodych dziewcząt. Mówił też, że Dutroux zbudował loch, by
trzymać w nim porwane dzieci.
Zagłodzone na śmierć
Gdy 20 marca 1996 r. Dutroux wyszedł z aresztu, Julie i Melissa konały z głodu i pragnienia. Porywacz zlecił żonie karmienie ich podczas jego nieobecności, ale ta rzekomo bała się zejść do piwnicy. Karmiła za to dwa owczarki niemieckie, które pilnowały wejścia. Dlaczego nie powiadomiła policji? „Nie byłam w stanie przeciwstawić się mężowi. Bałam się o los własnych dzieci” – mówiła później w śledztwie. Dziewczynki zmarły. Pedofil zakopał je na terenie swojej nieruchomości w Sars-la-Buissiere.
28 maja 1996 r. Dutroux ze wspólnikiem Michelem Lelievre’em
w miejscowości Kain uprowadził zmierzającą do szkoły 12-letnią Sabine
Dardenne. Sprawa stawała się coraz głośniejsza. Belgowie byli
przerażeni. Stało się oczywiste, że w pobliżu grasuje porywacz,
a policja nadal prowadziła leniwe śledztwo. Dziewczynka zniknęła
w drodze do szkoły. Żadne dziecko nie było już bezpieczne. Dutroux
działał według własnego schematu – wmawiał Sabine, że została porwana
dla okupu, a rodzice odmówili zapłaty. Dziewczynka miała mu zawdzięczać
życie. Musiała zatem oddawać mu „przysługi”. Podczas gwałtów na Sabine
kamerę trzymała Michelle Martin. Dutroux przeniósł dziewczynkę do
specjalnej celi o wymiarach jeden na trzy metry. Zanim dwa miesiące
później dołączyła do niej druga dziewczynka, Sabine cierpiała
w samotności, bez jedzenia, picia i światła.
14-letnia Laetitia Delhez została porwana 9 sierpnia w miasteczku
Bertrix, kiedy wracała do domu z basenu. Wkrótce pojawił się sygnał
o podejrzanie wyglądającej białej furgonetce widzianej w okolicy, gdzie
doszło do zaginięcia dziewczynki. Świadek zapamiętał część numerów
rejestracyjnych. Dzięki temu udało się wreszcie wskazać Dutroux jako
sprawcę porwania. W międzyczasie w lipcu 1996 r. Słowaczka Eva Makova,
nieświadoma ofiara pedofila, i jej młodsza siostra Janka przyjechały do
Dutroux. Zaprosił je do siebie na wakacje. Obie zostały odurzone
i zgwałcone. Całe zajście zostało włączone do kolekcji wideo pedofila.
13 sierpnia 1996 r. Marc, jego żona oraz ich wspólnik Michel Lelievre
zostali aresztowani. Po dwóch dniach przesłuchań i konfrontacji
z udziałem Lelievre’a i Dutroux pedofil przyznał się do zorganizowania
porwania 14-letniej Sabine i 12-letniej Laetitii. Wskazał też
policjantom małą celę ukrytą w piwnicy jednego z jego domów
w Marcinelle. 15 sierpnia aresztowano Michela Nihoula, wpływowego
znajomego Marca, hochsztaplera i byłego właściciela domu publicznego.
Dutroux wskazał również miejsce ukrycia szczątków Julie, Melissy
i Weinsteina na terenie innej posiadłości w Sars-la-Buissiere. 22
sierpnia odbył się w Liege pogrzeb Julie i Melissy. Tego dnia
aresztowano innego współpracownika Dutroux – Michaela Diakostavrianosa,
z którym Marc prowadził interesy na terenie Polski. Po roku został on
uwolniony od oskarżeń.
24 sierpnia 1996 r. zabrano się wreszcie do skorumpowanych
funkcjonariuszy. Aresztowano dwóch policjantów podejrzanych o krycie
Dutroux. Nigdy jednak nie postawiono im zarzutów. 3 września odkryto
miejsce pochówku An i Eefje – przynajmniej jedna z nich została zakopana
żywcem.
Siatka, której nigdy nie wykryto
Od momentu przyznania się do winy Dutroux zaczął mówić o zorganizowanej, międzynarodowej siatce pedofilów. Mieli w niej uczestniczyć politycy, policja, biznesmeni i wielu wpływowych ludzi. Opowiadał o orgiach z udziałem dzieci. Takie ujęcie problemu zmieniało spojrzenie na przebieg śledztwa. Przedefiniowało nieudolność w celowe działania w celu zatuszowania pedofilii i morderstw. Wkrótce pojawił się pierwszy z tzw. świadków X. Była to Regina Louf. Jako dziecko była sprzedawana przez opiekunów i musiała świadczyć usługi seksualne, pojawiała się zatem na pedofilskich orgiach. Była też świadkiem, którego łatwo było określić jako mało wiarygodnego. Twierdziła, że uczestniczyła w przyjęciach, gdzie poznała wiele osób należących do siatki pedofilskiej i że Dutroux często bywał na takich imprezach. Regina została uznana za niezrównoważoną, skrzywdzoną dziewczynę żądną uwagi. Jej zeznań nie wzięto pod uwagę.
Jednocześnie w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło 20 świadków,
którzy mieli zeznawać w sprawie domniemanej siatki pedofilskiej.
Pierwszy z nich został otruty, drugi poćwiartowany, inni zginęli
w wypadkach samochodowych lub po prostu zniknęli. Poginęły też kluczowe
dla śledztwa dowody, np. testy DNA.
14 października 1996 r. odsunięto od sprawy cieszącego się dobrą
opinią i zaufaniem społecznym sędziego śledczego Jeana-Marca
Connerotte’a. Zarzut braku bezstronności wydawał się absurdalny. Sędzia
jedynie zjadł obiad w towarzystwie Sabine Dardenne i jej matki na
imprezie dobroczynnej na rzecz rodzin osób zaginionych. Odsunięcie
Connerotte’a zaowocowało falą protestów. Nazywano go „jedynym
sprawiedliwym”. Opinia publiczna była oburzona.
17 października wyemitowano w telewizji raport z rocznej pracy
komisji badającej działanie organów ścigania. Program pobił rekordy
oglądalności. „Gdyby nie rażące błędy, pomyłki i zaniedbania policji
podczas śledztwa, dziewczęta byłyby żywe” – stwierdzili członkowie
komisji. Zakres zarzutów był ogromny. Dotyczył m.in. ignorowania
ostrzeżeń informatorów, lekceważenia rodziców ofiar, zatajania ważnych
informacji przed prokuraturą. Komisja zaleciła zwolnienie zajmującego
się sprawą prokuratora, który nie dopełnił obowiązków służbowych. Poza
tym nie wskazano żadnych innych osób odpowiedzialnych za taki stan
rzeczy. 20 października odbył się biały marsz. 300 tys. osób zgromadziło
się w Brukseli, by zamanifestować solidarność z ofiarami i ich
rodzinami oraz zaprotestować przeciw korupcji i nieudolności organów
ścigania.
W lutym 1998 r., po 17 miesiącach dochodzenia, komisja parlamentarna
powołana w sprawie Dutroux wydała specjalny raport. Ponownie zarzucono
w nim policji nieudolność i brak kompetencji. Jednak trwające sześć lat
śledztwo nie dostarczyło żadnych dowodów na istnienie siatki
pedofilskiej.
23 kwietnia 1998 r. Dutroux uciekł z gmachu sądu w Neufchateau.
Obezwładnił dwóch strażników, zabrał im broń, samochód i umknął do lasu.
Wprawdzie po kilku godzinach pojmał go gajowy, ale zdążyła wybuchnąć
panika. Parlament przerwał obrady. Ministrowie spraw wewnętrznych
i sprawiedliwości podali się do dymisji. 6 grudnia 2000 r. Dutroux
został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za czyny popełnione
w czasie tej ucieczki.
Rok później sąd w Liege postanowił ze względów formalnych rozdzielić
sprawę na dwa śledztwa – dotyczące zidentyfikowanych współpracowników
Dutroux i domniemanej siatki pedofilskiej. 25 czerwca 2002 r. Dutroux
otrzymał kolejne pięć lat za kradzieże i oszustwa ubezpieczeniowe
(podpalenie własnego domu). 24 lutego 2003 r. dorosła już, 19-letnia
Sabine Dardenne złożyła publiczne oświadczenie, że podczas uwięzienia
przez pedofila nie widziała nikogo poza nim i Lelievre’em.
Proces Marca Dutroux rozpoczął się 1 marca 2004 r. w Arlon. Na ławie
oskarżonych zasiadły też trzy inne osoby, w tym Michelle. Dutroux został
oskarżony m.in. o cztery morderstwa dziewczynek, dwa usiłowania,
kradzież samochodu, porwania, molestowanie seksualne i trzy gwałty
dokonane na Słowacji. Sąd przesłuchał ok. 450 osób. Po trzech miesiącach
rozpraw i trzech dniach narad ławy przysięgłych zapadł wyrok. 17
czerwca 2004 r. Marc Dutroux został skazany na dożywotnie pozbawienie
wolności, Michelle Martin na 30 lat więzienia, a Lelievre na 25 lat.
W 2012 r. sąd wydał zgodę na zwolnienie Michelle z więzienia
i przeniesienie jej do klasztoru Sióstr Klarysek w Malonne. Przeciw tej
decyzji 19 sierpnia 2012 r. demonstrowało w Brukseli ok. 5 tys. osób.
Szczególnie pokrzywdzeni poczuli się rodzice ofiar, którzy o zwolnieniu
oprawczyni ich dzieci dowiedzieli się z prasy. To przepełniło czarę
goryczy, ponieważ mimo zasądzonych osiem lat wcześniej 179 tys. euro
zadośćuczynienia żadna rodzina nie zobaczyła ani centa. Martin zdążyła
przepisać swój majątek na dzieci. To samo uczyniła z wartym pół miliona
euro spadkiem po matce
Komentarze
Prześlij komentarz